Decyzja o rezygnacji z wynajmowania autokaru na tegoroczny Marsz Niepodległości zapadła w naszych szeregach już kilka miesięcy temu. Chodziło głównie o uniknięcie uciążliwych kontroli policyjnych i możliwych prowokacji na trasie. W związku z polityczno-medialną nagonką na środowiska młodych patriotów i sam Marsz spodziewaliśmy się utrudniania podróży do stolicy zorganizowanym grupom. Jak się okazało nie myliliśmy się i wiele grup miało takie problemy. ABW i policja nachodziły w domach organizatorów wyjazdów na Marsz w różnych częsciach Polski potwierdzając to, że żyjemy w państwie policyjnym.


W tym roku w mediach, zwłaszcza w ochoczo wspierającej wszelkie antypolskie działania Gazecie Wyborczej dało się zauważyć dziwną ciszę i ostrożność. Po zeszłorocznej kompromitacji tego środowiska, gdy Gazeta Wyborcza sponsorowała i reklamowała swoich pupilków anarchistów, zaprzyjaźnione środowiska homoseksualistów, feministek i podobnego elementu, nie było ciskania „faszyzmami” na każdym kroku a głosy propagandzistów Michnika zdawały się być bardziej wyważone. Jak się okazało miało to być nadrobione w dziesiątkach artykułów po Marszu.
W tym roku organizatorzy spodziewali się zgromadzić jeszcze więcej uczestników, dało się tez wyczuć wzmożoną mobilizację w środowisku kibiców, chęć wzięcia udziału w oddolnej inicjatywie jaką jest MN deklarowało wiele osób na codzień nie związanych z jakimkolwiek ruchem nacjonalistycznym. Sukces Marszu i entuzjazm młodego pokolenia zauważyła także władzuchna i usłużne jej media. Organizacje własnego marszu, którego zadaniem było odciągnięcie ludzi od tego właściwego doradzono statyście mieszkającemu obecnie w Pałacu Prezydenckim. Media usilnie reklamowały tą inicjatywę jako „zjednoczeniową” proponując społeczeństwu udział w sztucznie uśmiechniętej, fasadowej defiladzie wraz z zarządzającymi atrapą państwa jaką jest III RP. Jak miało się okazać, mimo ogromnych środków i medialnej reklamy marsz Komorowskiego okazał się klapą, która zgromadziła, oprócz polityków i działaczy partyjnych niosących transparenty poparcia dla władzy, bardzo niewiele osób. Jak widać Polakom nie uśmiecha się udawanie, że wszystko jest w porządku. Marsz Komorowskiego miał tez inne konsekwencje. Osamotniona „na placu boju z odradzającym się faszyzmem” została także Antifa. Polityczni celebryci, Ryśki Kalisze i im podobni wielbiciele parad równości przekalkulowali, że bardziej opłaca im się pójść pod ręke z obecnie rządzącymi. Sprawiło to, że demonstracja „antyfaszystów” wypadła tragicznie a skrawki reklamy i prób przekucia jej w sukces zaoferowała jedynie zaprzyjaźniona redakcja Gazety Wyborczej.


Wróćmy jednak do relacji stalowowolskich nacjonalistów uczestniczących w Marszu Niepodległości. W związku z organizowaniem transportu na własną ręke i inne okoliczności nie pojechali oni zwartą grupą, ale dotarli do Warszawy w różnych godzinach i w różne jej miejsca. Jeden z samochodów wyjechał wcześniej o dotarł na zbiórkę kibiców w stolicy. W Warszawie zamedował się on ok godz 11 a jego pasażerowie udali się na spacer po stolicy. Na mieście widoczna jest spora mobilizacja policji, na ulicach roi się od radiowozów i patroli pieszych. Grupa ta kieruje się na plac bankowy, gdzie zbiera się już dużo więcej kibiców i nacjonalistów, wybuchają petardy. W drodze mija ona manifestacje „antyfaszystów”, którą ocenia na ok 700 osób, nie niepokojeni przez „antyfaszystowskich bojowców” przechodzimy obok nich w kierunku zbiórki właściwej strony mocy. Po dotarciu na miejsce widzimy masę ludzi, cały przekrój społeczny. w tym osoby starsze i rodziny z dziećmi. Naszą uwagę zwraca grupa poznaniaków z charakterystycznymi flagami powstańców wielkopolskich. Gdy Marsz miał wyruszać zauważamy, że jego końcówka biegnie w stronę dworca centralnego, gdzie rzekomo znajdować się miały pakujące się do domów niedobitki „antyfaszystów”. Interweniowac chcieli policjanci w kamizelkach i z pałkami teleskopowymi, jednak  zrezygnowali z tego zamiaru biorąc szybki odwrót wobec zdecydowanej postawy uczestników Marszu pamiętających policyjne prowokacje i bandyckie akcje z zeszłego roku. Po chwili nasze oczy cieszy widok uciekających na piskach  kilku policyjnych Sprinterów.
Po chwili następuja dalsza część walk z nasłaną przez władzę na demonstrantów policją. W ruch idą kamienie, kostka brukowa, petardy, race i butelki. Zdająca sobie sprawę ze swojej bezkarności policja (prawdopodobnie działająca w ten sposób także w związku z odgórnymi nakazami) rozpoczyna pacyfikację tłumu w iście zomowski sposób. Nie zwraca uwagi na obecność dzieci i cały rodzin. Spsikani gazem i spałowani zostają uczestnicy Marszu nie biorący udziału w żadnych walkach, policja atakuje dzieci i rodziny. Na moich oczach policyjni bandyci spałowali i skopali ok 70-letniego człowieka! Policja zaczyna strzelać z broni gładkolufowej (ta, jak zwykle, używana jest niezgodnie z prawem, gdyż policjanci nie strzelają poniżej pasa ale gdzie popadnie). Po tych incydentach Marsz rusza dalej i, mimo gróźb delegalizacji, które pojawiały się i w zeszłym roku, dociera na miejsce.


Kilka kolejnych samochodów dotarło do Warszawy troche później, wraz z nacjonalistami z Niska i Rzeszowa. Docieraja one do Warszawy ok 12:30 i po zaparkowaniu samochodów ich pasażerowie udają się na miejsce wymarszu, gdzie czeka już duża grupa ludzi, wśród nich także zagraniczni goście czyli nacjonaliści z Węgier (Jobbik), Włoch (Forza Nuova), czescy Autonomiczni Nacjonaliści oraz narodowcy z Ukrainy i Białorusi. Stalowowolanie spotykają także pokaźną grupę zaprzyjaźnionego Narodowego Rzeszowa. Po ok godzinnym oczekiwaniu, wśród morza fla, skandowanych okrzyków rusza Marsz Niepodległości, który juz chwile później zmuszony jest do zatrzymania z powodu incydentów na czole pochodu. Policja wzywa do opuszczenia manifestacji przez dzieci i osoby starsze (!). Policyjne prowokacje mają miejsce w czasie całego pochodu, któremu jednak udaje się dotrzeć na miejsce. Manifestacja kończy się na Agrykoli, gdzie odbywają się przemówienia organizatorów i członków Komitetu Poparcia. Zgromadzenie kończy się okołoo godz 19:30, po czym udajemy się w drogę powrotną do Stalowej Woli.
Podsumowując, tegoroczny Marsz Niepodległości znów okazał się sukcesem, który zabolał władzę i reżimowe media. Po tonie artykułów i wypowiedziach medialnych „autorytetów” widać obawę przed młodym pokoleniem, które odporne jest na propagandę michnikowszczyzny, odrzuca serwowane im przez media „autorytety” i zauważa, że nie żyje w kraju wolnym a zarządzanej przez okrągłostołowy układ republice kolesi. Zapluwanie się mainstreamowych mediów i postaci życia publicznego czy dywersja różnych okołoprawicowych grup próbujących ugrać na Marszu Niepodległości coś dla siebie okazała się nieskuteczna. Młode pokolenie gotowe jest rwać bruk by w ten sposób stawić opór rosnącemu na naszych oczach państwu policyjnemu, gotowe jest stawić czoła represjom ze strony władz i podległych jej służb. W mediach po Marszu wybuchł festiwał oszczerstw i prób straszenia społeczeństwa ruchem narodowym. „Czy powinniśmy obawiać się narodowców?” – pytają propagandziści związani z Gazetą Wyborczą. Odpowiedź brzmi: Tak, wy, którzy działacie na szkodę niepodległości Polski i próbujecie stłamsić wolności obywatelskie Polaków powinniście się bać. Widzimy wasze obawy, obawy przed tym, że odporne na medialną tresurę pokolenie będzie kiedyś w stanie obalić atrapę państwa, którą nam zafundowaliście a w jej miejsce stworzyć wolna i niepodległą Polskę.

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.